26 marca 2014

stolik "nienudzimisię"

Podczas chorowania, które nie przykuło do łóżka ale uniemożliwiło wychodzenie z domu na kilka dni, usłyszałam magiczne zdanie "Mamo nudzi mi się". Muszę przyznać, że usłyszałam to po raz może 3 w życiu i prawdziwie mnie cieszy to zdanie:) Dla mnie to cudowne: taka chęć spożytkowania energii:),  więc nie mówiąc wiele przygotowałam "stolik nienudzimisię":)
Wykorzystałam: małe słoiki, plastikowe fiolki, buteleczki z plastiku, łyżki, miarki, lusterka i malutkie kolorowe koraliki, zakrętki, lejek. Całość położyłam na stole z dwoma krzesłami i poinformowałam maluchy, że w salonie stoi taki oto stolik "nienudzimisię". Zabawa była długa, spokojna i wesoła:) Pewnie stworzyć go można z niczego i wszystkiego,a  dziecięca wyobraźnia uczyni już z tego odpowiedni pożytek.





kulki i opakowanie po jajkach

Balkonowe zabawy chwilowo zaniechane z powodu znacznego ochłodzenia ale ponieważ zawsze mam jakieś opóźnienia w umieszczaniu postów to będzie prosta zabawa z czasów słońca na balkonie: pęsetka (tym razem świetnie nadaje się do tego ta duża z zestawu mieszadeł z ikei), pojemnik na jajka oraz szklane kulki.
Basi bardzo się podobało:) Umieszczanie po jednej kulce, po dwie, po trzy, aż brat w końcu zapytał: "po co robisz to pęsetką, ręką będzie szybciej" :-/ Racji nie mogę mu nie przyznać:)




10 marca 2014

sezon balkonowy czas zacząć

Nastała wiosna, bajeczna i ciepła więc korzystamy z uroków dużego balkonu, który staje się na czas pogody po prostu kolejnym pokojem. Sensoryko;) nadlatujemy z bosymi stopami, a z nami na nasz balkon: spinacze, korki, muszle, szyszki, kamienie i PIASKOWNICA w kolorowym piaskiem i kamyczkami równie kolorowymi (w styczniu zakupiłam na wyprzedażach za symboliczne kwoty:). W najbliższych dniach pewnie dołączą tam kolejne przedmioty ale na razie było dość spokojnie i przyjemnie:) 






karty montessori z małą dokładką:)

Ostatnio w sklepie udało mi się zakupić istne cudeńko:) W całkiem przyzwoitej cenie, za to niezwykle solidnie wykonane i ładne karty montessori: zwierzęta, kwiaty, owoce, owady:)


Dzieci miały frajdę bo naprawdę lubią być otoczone estetycznymi przedmiotami. Pierwsza inauguracja była z owadami bo mieliśmy figurki (chociaż nie wszystkie), była to szansa do prześledzenia kilku pozycji książkowych, przypomnienia sobie, co pod kolorowymi skrzydłami ma biedronka. Naprawdę lubimy ten sposób poznawania świata, dodatkowo to szansa na poznanie nazw owadów po francusku.




Naprawdę fascynują mnie dłonie dzieci, kiedy myślą, poznają świat i zastanawiają się nad czymś... Uwielbiam patrzeć na nich wtedy z boku, śledzić grymasy na twarzy, manipulacje małymi palcami, wsłuchiwać się w ciszę i oddechy... To ich wzrastanie i poznawanie jest piękne...

Piękne karty owoców sprawiły, że chcieliśmy je wykorzystać od razu, potrzebowaliśmy grupy owoców, a z racji ich niedostępności wykorzystałam ciastolinę i stworzyłam z niej owoce. Moc ciastoliny do takich celów polega na tym, że po kilku dniach prawdziwie twardnieje:) Także zabawą w poznawanie owoców możemy się cieszyć do dziś:) Bo owoce zachowały się w idealnej formie:)





Basia naprawdę bardzo, bardzo lubi się bawić tym małym zestawem:) A ja patrzę na nią z radością:)

2 marca 2014

tydzień dobrych myśli

Będzie krótko:) Z dziećmi nie tylko się bawimy:) One nie tylko się bawią. Wychowujemy, uczymy, wzrastamy razem, uczymy żyć... Cały przyjazd do Francji był i jest dla nas ogromnym wyzwaniem z punktu widzenia świata mojego prawie 5 latka. Ten tydzień pozostaje TYGODNIEM  DOBRYCH  MYŚLI. W kontekście trudnych rzeczy, które dzieją się także na świecie, trochę optymizmu nie zaszkodzi, nie sądzicie?

Oto moja propozycja zabawy skupiającej się na pozytywnej energii i potencjalne RODZINY. Stworzyliśmy tabelkę z kolumnami dla każdego członka rodziny, Stasio narysował podobiznę każdej osoby. Zadanie proste: każdego dnia każdy członek rodziny piszę o każdym członku rodziny coś pozytywnego i dobrego. Można też pisać o sobie coś dobrego. Cały tydzień zapełnia się u nas wspaniałymi komplementami, na które Staś czeka z niecierpliwością jak i ja:) Basia nie do końca potrafi się jeszcze wyrazić ale podbiega wesoło do tabeli i woła kocham mamę bo kocham:)



Czyż to nie jest miłe obdarować siebie nawzajem dobrymi słowami... Panie T. dziękuje, że wchodzisz w te moje pomysły:) 


Soledad Bravi w nowej odsłonie:)

Większość z czytelników na pewno zna "Księgę dźwięków" Soledad Bravi. Francja dała nam szansę odkrycia innych pozycji autorki, a także tych, w których realizowała się jako ilustratorka. Jako pierwsze i jak na razie jedyne pozycje są czytane po francusku z uśmiechem na ustach dzieci i z radością powtarzania:) Myślę, że warto poszukać pozycji w innych językach bo ich czytanie nawet bez znajomości języka jest możliwe:) Obrazy mówią same za siebie. Dzisiaj przedstawiam dwie pozycje "Le monstre" oraz "Le livre qui sent bon", czyli "Potwór" i "Książka która pachnie ładnie".
Mam nadzieję, że fotografię będą mówiły same za siebie:)

Pozycja pierwsza: fantastyczna by nauczyć się części ciała nie tylko ludzkich ale i zwierzęcych oraz innych stworów:) Przez wszystkie strony wymienia, używając cyfr, ile jakich części ciała ma "to coś":) Na końcu prezentacja monstra i kosteczek po zjedzonych ofiarach:)





Drugi tytuł jednak wzbudził we mnie jeszcze więcej uśmiechów i jest naprawdę ulubioną pozycją,  w języku francuskim, moich dzieci "Le livre qui sent bon":) 





Czy to nie wesołe, czytać o tym, jak pachnie ładnie lawenda, mama, róże i owoce, a jak śmierdzą bąki, kupy i wilgotna sierść psa:) Te same w kółko powtarzane konstrukcje zdania "ca sent bon, ca sent mauvais" plus kilkanaście rzeczowników:) Super start by złapać trochę języka i pośmiać się serdecznie:) 

życie

W ostatnich tygodniach udało mi się kupić fantastyczną książkę z naklejkami związaną z anatomią i fizjologią człowieka. Wykorzystałam je do stworzenia małego zestawu przedstawiającego, skąd się pojawiliśmy na świecie i jak rozwijaliśmy się w łonie naszych mam. Przy okazji jest to wspaniała okazja do wyciągnięcia albumów i poinformowania maluchów, że ich mama była w brzuchu babci, dziadek w brzuchu prababci itd.
Dzieci podziwiały swoje pierwsze zdjęcia po urodzeniu i zdjęcia z usg. Wspaniałe wspomnienie, trochę naukowych informacji, które dzieciaki pasjonują i trochę wspomnień, wzruszeń. Całość zakończona wspaniałymi częściami serii "Było sobie życie" : "Narodziny" oraz "Życie toczy się dalej". Ciągle myślę, że można pięknie przedstawić dzieciom cykl życia i mówić o śmierci wynikającej ze starości w kategoriach kończenia swojego życia. Metoda sprawdzania kolejności kartoników dla Stasia to książka, gdzie cały proces jest narysowany razem z organami wewnętrznymi.






Na zdjęciach brakuje małej figurki dziecka w łonie mamy 12 tygodniowego. Cóż Basia ukryła go tak skutecznie, że pewnie nie odnajdziemy go jeszcze przez miesiące:)